tag:blogger.com,1999:blog-83423756016131172982024-03-08T19:56:02.060+01:00Ostatni AkapitCzytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.comBlogger25125tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-48367866530038597162013-07-14T12:31:00.000+02:002013-07-14T12:31:23.661+02:00"Jutro przypłynie królowa" - Maciej Wasilewski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-wuMlp0E6sGw/UeI_XPnB7LI/AAAAAAAAGTo/7c4IlLRFPfw/s1600/jutro-przyplynie-krolowa.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-wuMlp0E6sGw/UeI_XPnB7LI/AAAAAAAAGTo/7c4IlLRFPfw/s320/jutro-przyplynie-krolowa.png" width="206" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wyobraź sobie niewielką wyspę, znacznie oddaloną od zgiełku cywilizowanego świata. Klimat jest tu sprzyjający, drzewa rodzą tyle owoców, że z powodzeniem mogą wyżywić wszystkich mieszkańców, nie brakuje też ryb i innych zwierząt. Żyje tu zaledwie kilkadziesiąt osób i wygląda na to, że stanowią zgodną i wspierającą się nawzajem wspólnotę. Chciałoby się powiedzieć, że niedaleko stąd do raju. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O mieszkańcach wyspy wiadomo tak naprawdę niewiele, ale docierały na ich temat niepokojące sygnały. Stronią oni od obcych i rzadko chcą gościć u siebie kogoś z zewnątrz. Maciejowi Wasilewskiemu udało się do nich dostać, ponieważ podawał się za antropologa. W reportażu "Jutro przypłynie królowa" opisał to, czego się o nich dowiedział. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Książka intryguje czytelnika od samego początku. Wasilewski dawkował napięcie, kierował moją uwagę na poszlaki, bym zaczął domyślać się, co takiego się na wyspie dzieje. Kiedy wreszcie napisał o tym wprost, wstrząsnęły mną wielkie emocje - szok, złość, współczucie, niezgoda na taką rzeczywistość. Miejsce, które mogło być rajem, okazuje się prawdziwym piekłem. Wszechobecne zło, cierpienie, żal, zagubienie i osamotnienie prześladują ofiary. Od pokoleń. Czy mieli rację ci, którzy od początku uznawali wyspę Pitcairn za przeklętą? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Maciej Wasilewski opisał rzeczywistość, w którą trudno uwierzyć. Wydaje się być niemożliwym, by tak wielu ludzi regularnie krzywdziło osoby, obok których spędzają całe swoje życie. By wyrządzało im najobrzydliwsze z możliwych krzywdy, które zrujnują ich psychikę na całe życie. Te wstrząsające relacje ofiar i świadków trzeba przeczytać. Nawet jeśli nie da się ich zrozumieć. </div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com6Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-42809665655555786842013-07-06T23:36:00.000+02:002013-07-06T23:36:37.797+02:00"Grochów" - Andrzej Stasiuk<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-_Fy66OYrQmk/UdiFOTcOR2I/AAAAAAAAGP8/DdZbQFxOpzk/s1600/Grochow.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-_Fy66OYrQmk/UdiFOTcOR2I/AAAAAAAAGP8/DdZbQFxOpzk/s320/Grochow.jpg" width="210" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
"Grochów" Stasiuka chodził za mną od dawna, od momentu, kiedy przeczytałem o nim na <a href="http://www.sztukastuka.pl/2012/06/stasiuk-i-moja-prababcia.html" target="_blank">blogu mojego przyjaciela</a>. Dopiero ostatnio zdecydowałem się sięgnąć po ten niewielki zbiór opowiadań nie spodziewając się żadnych niezwykłych doznań. A jednak, odkryłem w prozie Andrzeja Stasiuka niezwykłe piękno, które płynęło z języka, ze zdolności snucia opowieści i z potężnego ładunku emocjonalnego jaki udało się autorowi zawrzeć w tym skromnym tomiku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W każdym z czterech opowiadań narrator mówi o kimś dla niego bliskim. O babci, która pokazała mu świat duchów, o koledze pisarzu, którego dotknął dewastujący wylew, o zdychającej suce, która spędziła z nim kilkanaście lat i wreszcie o przyjacielu z Grochowa, który zmarł w wyniku choroby. Wszystkie te opowieści mają ze sobą coś wspólnego, jakieś punkty styczne, a jednocześnie każde z nich mówi o czymś nieco innym. Za każdym razem autor zmusza nas do refleksji nad istnieniem świata zmarłych, nad odchodzeniem, często powiązanym z utratą władzy nad sobą i jakąś formą zniedołężnienia, nad utratą kogoś bliskiego i o pamięci o nim. Stasiuk w dość prostej formie zamyka wielką głębię i myśli, które chcielibyśmy zachować, wrócić do nich, jeśli będzie trzeba, kiedy rzeczywistość śmierci przypomni nam o swoim istnieniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W obrazie melancholii i smutku, który maluje pisarz kryje się piękno, które nie pozwala o sobie zapomnieć. Jego opowiadania wgryzają się gdzieś głęboko w podświadomość, by kiedyś do nas wrócić. I rodzą apetyt na więcej. Więcej prozy Andrzeja Stasiuka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">"Grochów" - Andrzej Stasiuk, Wydawnictwo Czarne 2012</span></div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com6Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-37528162715001051662013-07-05T00:22:00.001+02:002013-07-05T00:29:09.479+02:00"ości" - Ignacy Karpowicz<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-jBZrYmnpml4/UdQX-57hjZI/AAAAAAAAGMg/QDyCTrRPCS4/s514/osci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-jBZrYmnpml4/UdQX-57hjZI/AAAAAAAAGMg/QDyCTrRPCS4/s320/osci.jpg" height="320" width="224" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Z Karpowiczem mam problem. Kiedyś przypadkiem natknąłem się w księgarni na jedną z jego książek, "Gesty", i skusiłem się na jej zakup. Zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że z miejsca zostałem fanem pisarza. Z niecierpliwością czekałem na wydanie jego następnej książki, którą miały być "Balladyny i romanse". Napiszę o tym kiedyś dokładniej, ale byłem nią rozczarowany. Zwyczajnie mnie znudziła i stwierdziłem, że byłaby lepsza, gdyby skrócić ją o połowę. W końcu doszły mnie słuchy, że Karpowicz wyda kolejną powieść o zagadkowym tytule "ości". Tym razem pozostałem nieco bardziej sceptyczny, ale nadal oczekiwałem na nią z zainteresowaniem i zamiarem przeczytania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oto nadszedł gorący czerwiec i dzień premiery wydawniczej "ości", a moja ciekawość nie pozwoliła mi długo zwlekać z lekturą. Pierwszy rozdział okazał się, jak zwykle u Karpowicza, znakomity i pobudzał mnie by sięgnąć po więcej. Autor "Gestów" zaatakował niebanalnym językiem i świeżymi pomysłami, trzymając się jednak swojego charakterystycznego stylu, za który polubiłem go już wcześniej. Śledziłem jak lepi, niby z gliny, kolejne barwne postaci i wiąże je ze sobą nawzajem sznurkami relacji. O tak! Karpowicz jest zręcznym pisarzem i to muszę mu przyznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tym pięknym obrazie zaczęły mnie jednak po pewnym czasie drażnić brzydkie plamy. Tu i ówdzie trafiał się jakiś mało interesujący fragment, przy którym zastanawiałem się, po co autor w ogóle go napisał. Mógł przecież przejść do czegoś bardziej interesującego. Nie zawsze potrafiłem dociec, co w ten sposób chciał osiągnąć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Innym moim zarzutem jest, że Karpowicz bardzo autorytarnie, głosem nie pozostawiającym miejsca na jakikolwiek dialog, próbuje narzucać swoje poglądy i sposób widzenia świata. Pomijam zupełnie czy ma rację. O ile taka forma może czyni książkę nieco barwniejszą, to we mnie pozostawiła pewien niesmak. Można tu oczywiście zastanawiać się, czy szturm na dobry smak jest lub nie doskonałym środkiem artystycznego wyrazu, mnie jednak to nie całkiem przekonuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"ości" z pewnością chcą nam coś powiedzieć. I mówią wiele o współczesnym polskim społeczeństwie (czy może o tym, jak widzi je autor?) , o człowieku, mieszkańcu dużego miasta i o tożsamości, której poszukuje. Siłą nowej powieści Ignacego Karpowicza jest harmonia, w jakiej współbrzmi świeża i liberalna treść, którą chce przekazać czytelnikowi autor, z unikalną formą w jaką ubiera swoje myśli. Forma ta niejednokrotnie wyróżnia się błyskotliwością i humorem, który buduje w czytelniku otwartość i poddanie się strumieniowi fabuły, życia bohaterów i myśli, które nam przekazują. Dla mnie wszystko to sprawiło, że po chwilowym kryzysie nudy w środku powieści, w późniejszych rozdziałach historia wciągnęła mnie tak, że nie mogłem się od niej oderwać, a moi bliscy od czasu do czasu słyszeli mój śmiech wywołany "ościami".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Całościowo, nie potrafię źle ocenić tej książki. Jest z pewnością warta przeczytania i prawdopodobnie okaże się ważnym punktem na mapie współczesnej polskiej literatury. Nie zdziwię się, jeśli wiele osób będzie nią zachwyconych bardziej niż ja. Chociaż pewnie znajdą się też tacy, których Karpowicz znudzi lub których odrzuci jego despotyczne narzucanie punktu widzenia.</div>
<br />
<span style="font-size: x-small;">"ości" - Ignacy Karpowicz, Wydawnictwo Literackie 2013</span>Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com5Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-84622222990442287832013-07-02T23:24:00.000+02:002013-07-02T23:24:39.452+02:00"Rącze konie" - Cormac McCarthy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-MDwTY7GaebM/UdMt0BUkxGI/AAAAAAAAGMQ/uPh4JoXz_2k/s635/racze-konie.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://2.bp.blogspot.com/-MDwTY7GaebM/UdMt0BUkxGI/AAAAAAAAGMQ/uPh4JoXz_2k/s400/racze-konie.jpg" width="250" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<blockquote class="tr_bq">
<i>"[...] nie każdy może żyć bez swego kraju. [...] nieprzypadkowo rodzimy się w takim, a nie innym kraju, a pogoda i pory roku, które tworzą ziemię, decydują także o losie człowieka, z pokolenia na pokolenie, z ojców na synów, i trudno jest sprawić, żeby było inaczej."</i></blockquote>
<br />
Jest w powieściach Cormaca McCarthyego coś niezwykłego, jakiś tajemniczy mrok, który mnie pociąga. To proza, która opowiada o ciemnych stronach ludzkiej natury i o całej bezwzględności, z jaką los może człowieka doświadczyć. Niejednokrotnie brutalne sceny z książek amerykańskiego pisarza nie są łatwe do interpretacji. A jednak patrząc na jego powieści w całości, doznaje się iluminacji geniuszu McCarthyego, wzmocnionej przez pamięć o licznych zdaniach pełnych piękna i liryzmu, jakie ofiaruje swoim czytelnikom. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Rącze konie" wyróżniają się na tle innych książek autora. Nieco mniej w nich "bezmyślnej przemocy", mrok nie jest aż tak nieprzenikniony, a główni bohaterowie więcej mają cech pozytywnych, za które można ich lubić. Ktoś, zerkając na czwartą stronę okładki, mógłby odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z historią miłosną. "Rącze konie" są jednak czymś dużo, dużo większym. O miłości nie przeczytamy aż tak wiele. Odkryje się jednak przed nami głęboka opowieść o dorastaniu, o przyjaźni, pasji i o wierności sobie i swoim zasadom. Będziemy mogli zobaczyć jak bohater, John Grady Cole, dojrzewa ścierając się z niesprawiedliwością, przemocą i wrogością, jakiej pełny jest świat. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bohaterowie, problematyka i opowiadana historia czynią z "Rączych koni" prawdopodobnie najprzystępniejszą z książek autora "Drogi". Nie umniejsza to jednak jej wartości artystycznej. McCarthy jak zawsze zachwyca pięknym językiem. Niespotykana i niepodrabialna poetyka wielu fragmentów poruszyła mnie i zmusiła do zatrzymania się przy nich, do kontemplowania tych niezwykłych słów.<br />
<br />
Przy innych powieściach McCarthyego (może z wyjątkiem "Drogi") trwałem bardziej po to, by smakować je jak tom wierszy. W przypadku "Rączych koni", zostałem wciągnięty przez fabułę i koniecznie chciałem dowiedzieć się, jak potoczą się dalej losy bohaterów. Pisarz udowodnił, że doskonale radzi sobie z bardziej konwencjonalną i przystępną prozą. Z tego względu myślę, że tom otwierający "Trylogię pogranicza" jest również doskonałą okazją do zapoznania się z tym cenionym amerykańskim autorem.<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>"Leżał, słuchając konia strzygącego trawę, słuchając wiatru wiejącego w pustce. Patrzył na gwiazdy zataczające łuki na półkuli nieba i czuł zimno w sercu, jakby ktoś wraził je na pal. Wyobrażał sobie, że ból na tym świecie jest jak bezkształtna, pasożytnicza istota, która żeruje w cieple ludzkich dusz i składa w nich jaja. Pomyślał, że wie, kiedy zwykły człowiek nie zdoła się od niej opędzić. Wcześniej nie wiedział jednak, że jest bezrozumna i nie potrafi rozpoznać granic ludzkiej duszy, i bał się, że tych granic nie ma."</i></blockquote>
<br />
<span style="font-size: x-small;">"Rącze konie" - Cormac McCarthy, przełożył Jędrzej Polak, Wydawnictwo Literackie 2012</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>***</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Za przekazanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. </i></div>
</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com4Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-40100220422893870682013-02-24T17:01:00.000+01:002013-02-24T17:01:42.807+01:00"Weiser Dawidek" - Paweł Huelle<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-o0A5E7MsNpA/USk4oT499hI/AAAAAAAADQg/mT-o5_B8zjA/s1600/weiser.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-o0A5E7MsNpA/USk4oT499hI/AAAAAAAADQg/mT-o5_B8zjA/s320/weiser.jpg" width="183" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wakacje 1957 roku. Gdańsk. Upalne lato nad polskim morzem. Żar lejący się z nieba i potworny fetor gnijących martwych ryb i glonów, efekt zagadkowej katastrofy ekologicznej. Wśród tego wszystkiego grupka dwunastoletnich dzieci, próbująca zabić nudę. Jeden z chłopców zdecydowanie wyróżnia się w tej grupie - Dawid Weiser. Wydaje się być wyjątkowy i zaczyna przewodzić swoim kolegom. Pokazuje im rzeczy, o jakich nie śmieli marzyć. Jest doroślejszy od nich i mają wrażenie, że potrafi wszystko. Niezwykłe wydarzenia doprowadzą jednak zaginięcia Dawidka i jego koleżanki Elki, która dotąd nie odstępowała go na krok. Pozostałych chłopców czeka długie przesłuchanie w związku z toczącym się śledztwem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wokół tej osi fabuły rozbudowuje się długa i zagmatwana historia. Narrator układa ją powoli, niczym puzzle składające się z tysięcy elementów. Wielokrotnie przemieszczamy się w czasie i przestrzeni odkrywając coraz więcej, ale też zmagając się z coraz to nowymi pytaniami. Czy przed końcem książki uda się odpowiedzieć na każde z nich? Narrator nie skupia się tylko na historii chłopców. W tle widać wyraźnie odmalowaną sytuację polityczną komunistycznej Polski, represje, biedę oraz płytką, zabobonną religijność. Opowieść zarówno w całości, jak i w swoich szczegółach pełna jest symboli i metafor. Za sprawą cudów i magii, zaczyna się jawić jako nowa ewangelia, budowana wokół niezwykłego chłopca. W zestawieniu z politycznym tłem, pozwala postrzegać solidarnościową przemianę jako nowy testament, którego zbawczą siłą jest wolność. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Interesująca konstrukcja powieści, jej bogactwo tematyczne i symbolika stanowią o największej wartości "Weisera Dawidka". Również postaci są ciekawe, chociaż każdą z nich spowija mniejsza lub większa tajemnica i nie uda się nam poznać ich zbyt blisko. Zagadkowa historia potrafi wciągnąć czytelnika i zachęca do odkrywania tajemnic książki. Pomimo tych zalet w powieści zabrakło czegoś, co poruszyłoby mnie do głębi i zachwyciło. Ta technicznie dobra i pełna treści książka wydała mi się w swoim sercu martwa, jakby chciała powiedzieć bardzo wiele, a jednocześnie na niczym tak naprawdę jej nie zależało. To jednak moje, czysto subiektywne odczucie. "Weiser Dawidek" to powieść warta tego, by każdy polski czytelnik wyrobił sobie na jej temat własne zdanie. </div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com7Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-57336532632600544572013-02-18T21:35:00.000+01:002013-02-18T21:39:12.118+01:00"Nikt nie woła" - Józef Hen<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-QzHnr2SXYAc/USFQZwz98XI/AAAAAAAADQE/NGzWC2rQlOo/s1600/nikt-nie-wola.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-QzHnr2SXYAc/USFQZwz98XI/AAAAAAAADQE/NGzWC2rQlOo/s320/nikt-nie-wola.jpg" width="199" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Sięgając po "Nikt nie woła" byłem zaintrygowany historią tej książki. Przeczytałem wcześniej, że przez ponad 30 lat cenzura nie pozwalała na jej wydanie, mimo iż wiele osób, które miały okazję przeczytać maszynopis, było zachwyconych powieścią Józefa Hena. Do szerszego grona czytelników trafiła jednak dopiero w III RP. Wiedziałem, że książka opowiada o młodym człowieku, który w czasie II Wojny Światowej trafił na wschód Związku Radzieckiego. Zastanawiałem się, co takiego napisał Hen, co nie zdołało przejść przez sito cenzury. Co więcej, od dłuższego czasu czytywałem jedynie przekłady literatury anglojęzycznej i liczyłem na coś odmiennego. Jednocześnie obawiałem się, że proza nieznanego mi dotąd pisarza nie sprosta moim oczekiwaniom. Co zdarzyło się, kiedy wreszcie otworzyłem "Nikt nie woła"? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Już po przeczytaniu pierwszych stron czułem się jak w domu. Zagłębiałem się w piękny język polski sprzed lat, delikatnie zakurzony przez nieużywane dziś słowa. To język, w którym widać przedwojenną szkołę i za którym tęskni się teraz, pół wieku po tym, jak spłynął na papier z pióra Józefa Hena. Nie tylko forma powieści sprawia wrażenie wyjętej z tajemniczej szuflady dziadka. Również opisana historia przenosi czytelnika w zupełnie inny świat. To świat, który na co dzień nie istnieje w naszej świadomości, a mimo to był niegdyś równie prawdziwy i namacalny jak to, czego w tej chwili doświadczamy naszymi zmysłami. Ta rzeczywistość przemawiała do mnie. Jej głos był intensywny, wzmocniony odczuciem autentyczności opowieści, porywał mnie do świata, nad którym ciążył cień wojny, skrajnej biedy i głodu. Rzeczywistość, o której zapomnieliśmy dzięki naszym pełnym żołądkom.<br />
<br />
Zaczynając czytać, znalazłem się w towarzystwie Bożka, głodny i bosy. Tam, głęboko w azjatyckiej części Związku Radzieckiego, marzeniem była niewolnicza praca za obietnicę osiemdziesięciu deka chleba dziennie. Porcja, dzięki której można oddalić widmo głodu. Buty, które uwolniłyby stopy od bólu, chłodu lub od niemiłosiernie rozgrzanego piasku wydawały się nieosiągalnym luksusem. Podziwiałem Bogdana, zdeterminowanego by zmierzyć się z tą trudną sytuacją, walczyć najpierw o chleb, później o buty, w końcu o przyjęcie go do polskiej armii. W tym chłopaku odnajdywałem coś, z czym mogłem się utożsamiać, a przynajmniej mógłbym wejść w jego skórę, gdybym był w jego wieku. Jego walka, zmaganie się z przeciwnościami budziły moje emocje. Zawierane przez niego znajomości i przyjaźnie były tak ludzkie, jak moje. Nie mogłem mu nie kibicować. Było nas dwóch. Zawsze był jakiś "drugi", który z nim szedł. W pierwszym rozdziale książki zastąpiłem poprzedniego, by w ostatnim ustąpić miejsca kolejnemu. Ale to, co zdarzyło się pomiędzy, w moim towarzystwie, było przygodą.<br />
<br />
Bożkowi trzeba przyznać, że potrafi sięgać po marzenia. To coś, czego chciałbym się od niego nauczyć. Pierwszy z brzegu przykład - zależało mu, by zdobyć buty, więc walczył ostatkiem nadziei, by dopiąć swego. I udało się z nawiązką. To otworzyło drugi, zupełnie inny rozdział historii. Skończyła się walka o przeżycie. Przed Bożkiem pojawiła się przestrzeń, w której mógł dojrzeć, a nawet odkryć miłość. Uczucie, które zrodziło się niespodziewanie i wymagało czasu, by się rozwinąć. Ja to obserwowałem, trochę jak starszy kolega, ale nie bez emocji. Chciałem, żeby mu się udało. W praktyce nie było to takie proste, o czym warto przekonać się samemu. To opowieść która trafi do serca kogoś w wieku Bożka i jego wybranki.<br />
<br />
Cieszę się, że odwiedziłem miejsce, w którym "nikt nie woła". W ciszy lektury zobaczyłem świat, który był mi obcy. Teraz już trochę mniej, dzięki pisarzowi, o którym miesiąc temu nawet nie słyszałem. I chcę więcej! Powziąłem postanowienie, by mimo swojej fascynacji literaturą amerykańską, częściej sięgać po książki polskich autorów. Chciałbym znowu trafić na niespodziankę podobną do tej, jaką sprawiła mi powieść Józefa Hena.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za przekazanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu. </i></div>
</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com13Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-58698797074862902992013-02-08T21:32:00.000+01:002013-02-08T21:55:14.408+01:00"Cytrynowy stolik" - Julian Barnes<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/--EtjCCw0dys/URS-w9ugqMI/AAAAAAAADP0/F5b5jPdgH_w/s1600/cytrynowy-stolik.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/--EtjCCw0dys/URS-w9ugqMI/AAAAAAAADP0/F5b5jPdgH_w/s320/cytrynowy-stolik.jpg" width="201" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
"Cytrynowy stolik". Zagadkowy tytuł zbioru opowiadań, na którego wyjaśnienie czytelnik czekać musi niemal do ostatniej chwili. Sięgnąłem po tę książkę z zainteresowaniem, pamiętając niezwykłą historię <a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2012/09/poczucie-kresu-julian-barnes.html">"Poczucia kresu"</a> i unikalną w swojej formie <a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2013/01/papuga-flauberta-julian-barnes.html">"Papugę Flauberta"</a>. Okładka zdradzała mi, że Barnes podejmuje tu tematykę starości, co obudziło skojarzenia z jego ostatnią powieścią. Miałem spore oczekiwania względem "Cytrynowego stolika".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęło się nieźle. Pierwsze opowiadanie okazało się dobrze napisane, mocne, z bohaterem, którego można zrozumieć, być może nawet utożsamiać się z nim. Stopniowo poznawałem kolejne historie kolejnych osób - wchodzących w wiek dojrzały, przeżywających starość, zmagających się z nią. Obserwowałem, jak starość zmieniała tych ludzi, jaki wpływ na nich wywiera, jak czyni ich nieznośnymi (częściej) lub zabawnymi (rzadziej). Trzeba przyznać Barnes'owi, że wszystkie opowiadania były przekonujące i bardzo realistyczne. Udało mu się stworzyć interesujące i różnorodne postaci, czasem po ludzku szare, czasem bardzo barwne. Wysoki poziom zapewnił opowiadaniom dzięki swojemu doskonałemu warsztatowi pisarskiemu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niestety, mimo wszystkich wspomnianych zalet, "Cytrynowy stolik" nieco mnie rozczarował. Nie wszystkie opowiadania okazały się równie dobre jak to pierwsze. Najgorsze jest jednak to, że nie znalazłem w nich głębi, którą zapamiętałem z <a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2012/09/poczucie-kresu-julian-barnes.html">"Poczucia kresu"</a>. Być może dopiero w późniejszej powieści, która przyniosła mu nagrodę Bookera, Barnes osiągnął to, do czego dążył pisząc ten zbiór opowiadań. Koniec końców, "Cytrynowy stolik" okazał się książką dobrą, jednak pozostającą w tyle za najlepszymi dokonaniami brytyjskiego pisarza.</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com8Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571846399999984 22.293855499999946 53.72246539999999 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-18712446299062864552013-02-03T19:20:00.001+01:002013-02-03T19:28:39.371+01:00"49 idzie pod młotek" - Thomas Pynchon<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-UkX30VbGZsk/UQzUe7X0p9I/AAAAAAAADPc/v0YlZgwhS4I/s1600/49-idzie-pod-mlotek.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-UkX30VbGZsk/UQzUe7X0p9I/AAAAAAAADPc/v0YlZgwhS4I/s320/49-idzie-pod-mlotek.jpg" width="199" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na ogół dzielę się na tym blogu moimi prostymi wrażeniami z przeczytanych książek, emocjami jakie książka we mnie wywołała i przemyśleniami, do jakich mnie skłoniła. Na dobrą sprawę, nie można moich tekstów nazwać nawet recenzjami. W przypadku "49 idzie pod młotek" Thomasa Pynchona, moja amatorska interpretacja nie odda sprawiedliwości tej książce. Postaram się zagłębić w nią nieco bardziej niż zwykle, jednak zachęcam wszystkich nie tylko do przeczytania jej, ale do studiów nad nią. Spróbuję napisać dlaczego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Powieść opowiada o perypetiach Edypy Maas, która wiodąc zwyczajne życie gospodyni domowej, niespodziewanie dostaje informację, że jej zmarły były kochanek wyznaczył Edypę na współwykonawczynię testamentu. Bohaterce nie pozostaje nic innego, jak tylko wybrać się do miasteczka San Narciso i podjąć się tego zadania. Mężczyzna zostawił po sobie między innymi akcje swojej korporacji Yoyodyne i dużą kolekcję znaczków. Na miejscu Edypa wpada na trop tajnej organizacji kurierskiej, od setek lat prowadzącej wojnę z działającym w kraju oficjalnym operatorem pocztowym. Jest zdeterminowana, by rozwikłać zagadkę organizacji i odkryć jej sekrety. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak przedstawia się fabuła powieści i właściwie na tym można by zakończyć jej odczytanie. "49 idzie pod młotek" okaże się powieścią bardzo ironiczną, miejscami zabawną, mocno zakręconą, od czasu do czasu objawiającą erudycję autora. Jednak z pewnością czytywaliśmy lepsze i trzymające w większym napięciu historie. Pod tą jednak kryje się drugie dno. A może nawet i parę następnych. <br />
<br />
Jeśli głębiej zastanowimy się nad książką Pynchona lub też sięgniemy po mądre źródła jej dotyczące, odkryjemy, że "49 idzie pod młotek" jest w istocie powieścią metafikcyjną, to znaczy próbującą powiedzieć nam coś o literaturze samej w sobie. Jej przekaz nie jest dosłowny, ale możliwy do odczytania, ponieważ autor co jakiś czas zostawia nam wskazówki pomocne do jego odczytania. W tym świetle akcja powieści zyskuje nowe znaczenie. <br />
<br />
Na początku książki Edypa spogląda z góry na miasteczko San Narciso. Dostrzega w nim pewne wzory i uświadamia sobie istnienie symboliki, jaką one reprezentują. Przypomina sobie, że podobne wrażenie miała już w dzieciństwie, kiedy po raz pierwszy zobaczyła płytkę drukowaną z widniejącymi na niej obwodami. Miała wtedy świadomość, że gdyby zechciała, mogła odkryć sens tych wzorów, lecz nie zależało jej na zgłębieniu ich znaczenia. Umiejętność dostrzegania pewnych wzorców, ich interpretacji, jest umiejętnością czytelnika i w ten zakamuflowany sposób dowiadujemy się, że Edypa od dzieciństwa była czytelniczką. Teraz jednak, jako osoba dorosła, pójdzie za ciosem. Teraz pragnie odkryć znaczenie symboli, które widzi. Jest gotowa poświęcić swój czas, pracę i zaangażowanie, by dotrzeć głębiej, pod powierzchnię. Bohaterka dojrzewa jako czytelnik. Obserwujemy to od momentu, gdy w jednym z pierwszych rozdziałów ogląda sztukę teatralną. Na początku wsłuchuje się w niejasności w niej zawarte. Odnajduje w sobie pragnienie rozwiania tych niejasności i staje się krytykiem. Przechodzi od osobistej interpretacji do doszukiwania się rzeczywistych znaczeń. Zagłębia się w intertekstualność, porównuje różne wersje sztuki. W swoich poszukiwaniach jest gotowa zapoznać się bliżej z historią Stanów Zjednoczonych i Europy, a w szczególności ich systemów pocztowych. Z czytelniczki staje się naukowcem-amatorem. Nawet jeśli w swoich poszukiwaniach nie odniesie wielkiego sukcesu, to jej udziałem pozostanie rozwój, jaki się w niej dokonał. <br />
<br />
Na innym poziomie metafikcji Pynchon chce pokazać przez swoją książkę, po co istnieje powieść i czego można dokonać przez język. Dobrym przykładem są tu charakterystyczne imiona postaci, które potrafią wywoływać całe ciągi skojarzeń, są nasiąknięte znaczeniami. Widzimy, że w świecie powieści spotkać możemy świat rzeczywisty. Rzeczywistość objawia się w powieści jako cierpienie i potrzeby. O sile powieści stanowią uczucia, jakie zdoła wywołać w czytelniku, takie jak przyjemność rodząca się z piękna i humoru, ale także współczucie. To właśnie chciał osiągnąć Thomas Pynchon w "49 idzie pod młotek". Moim zdaniem udało mu się. </div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com11Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-45613360705250188422013-01-29T19:09:00.000+01:002013-01-29T19:09:26.505+01:00"Trylogia nowojorska" - Paul Auster<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-iCohXsIn-ss/UQbQqFpLIgI/AAAAAAAADPE/LdaGygI6mIg/s1600/trylogia-nowojorska.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-iCohXsIn-ss/UQbQqFpLIgI/AAAAAAAADPE/LdaGygI6mIg/s320/trylogia-nowojorska.jpg" width="220" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczynasz czytać powieść detektywistyczną. Już na początku sprawia ona wrażenie nietypowej. Później robi się już tylko dziwniej, bardziej niepokojąco, wręcz nierealnie. Autor zaszczepia w twoich myślach kolejne pytania i wcale nie ma zamiaru pomagać ci w odnalezieniu wszystkich odpowiedzi. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najpierw przedzierasz się przez pierwszą część trylogii, <i>Szklane miasto</i>, czy może <i>Miasto luster</i>. Próbujesz śledzić historię, ale nie zawsze możesz widzieć ją z bliska. Często obserwujesz jedynie niezbyt wyraźne odbicia. A jednak to, czego jesteś świadkiem wstrząsa tobą. Zastanawiasz się nad pytaniami, z którymi się zetknąłeś. Nie możesz zapomnieć o tym, co spotkało bohatera powieści. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nieco później spotykasz <i>Duchy</i>. Każda z osób, które widzisz, ma swoją barwę. I tak jak koloru doświadczyć możesz jedynie widząc go, tak postać poznajesz obcując z nią, obserwując jej poczynania. One jednak nie zawsze postępują tak, jakbyś się po nich spodziewał. Zachowanie głównego bohatera budzi twój sprzeciw. Mimo wszystko, jak przyjaciel, trwasz przy nim. Chcesz zobaczyć dokąd doprowadzi go, a wraz z nim ciebie, ta dziwna historia. Druga część tryptyku nie łączy się fabularnie z pierwszą, ale co chwilę budzi skojarzenia ze <i>Szklanym miastem</i>. Masz wrażenie, że każda z nich próbuje ci coś dyskretnie powiedzieć, a twoim zadaniem jest zrozumieć ich wspólne przesłanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z tym nastawieniem wkraczasz do części trzeciej, <i>Zamkniętego pokoju</i>. Po nieco fantasmagorycznym zakończeniu <i>Duchów</i>, czujesz się, jakbyś się obudził ze złego snu. Tutaj wszystko jest realne, z przyjemnością czytasz kolejne zdania zręcznie ułożone przez autora. Historia, chociaż niecodzienna, wydaje się prawdopodobna i przede wszystkim wciągająca. W głowie nadal kołaczą ci myśli zaszczepione przez wcześniejsze części tryptyku, rzucają swój cień na <i>Zamknięty pokój</i>. W każdej z trzech wizji powtarza się motyw życia cudzym życiem, bycia odbiciem innej osoby, jej cieniem lub podążania za jej duchem. Za każdym razem jesteś świadkiem nierównej gry, w której tryby wpadają bohaterowie. Czy da się w tej grze wygrać? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Prędko nie zapomnisz tej książki. Być może zechcesz do niej wrócić, odnaleźć ukryte znaczenia, sekrety, sens enigmatycznych wydarzeń, prześledzić wskazówki odnoszące się do innych dzieł literackich, przeprowadzić detektywistyczne śledztwo, byle tylko rozwikłać zagadki, na które nie udzielono ci odpowiedzi. </div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com4Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571845899999985 22.293855499999946 53.722465899999989 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-42448387160575541452013-01-22T17:33:00.002+01:002013-01-22T17:35:53.808+01:00"Papuga Flauberta" - Julian Barnes<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-xLVD7lX0XM8/UP61FRFB0_I/AAAAAAAADO0/-SNhrTpIszQ/s1600/papuga.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-xLVD7lX0XM8/UP61FRFB0_I/AAAAAAAADO0/-SNhrTpIszQ/s320/papuga.jpg" width="199" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span id="goog_2041629713"></span>Słyszałem wcześniej o "Papudze Flauberta" i od jakiegoś czasu miałem chęć ją przeczytać. W końcu mi się to udało, jednak zupełnie nie spodziewałem się tego, co w niej znalazłem. To zaskoczenie miało zarówno swoje ciemniejsze, jak i jaśniejsze strony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ten beletrystyczny esej, czy może w eseistyczną beletrystykę wpadłem wprost ze świata potoczystej prozy, jaką reprezentowały przeczytane przeze mnie w ostatnim czasie powieści. Tymczasem Julian Barnes okazał się nieco bardziej wymagającym autorem. Oczekiwał ode mnie skupienia, delektowania się niebanalną, kreatywną formą i smakowania odkrywczej treści. Musiałem zmierzyć się z rodzajem książki, z jakim dotąd się nie zetknąłem. I owszem, "Papuga Flauberta" w wielu miejscach zachwyca, budzi szacunek dla kreatywności pisarza i nietuzinkowych form, którymi zręcznie się bawi. Barnes potrafi rozśmieszyć, błyszczy poczuciem humoru, inteligencją i erudycją. Przybliża nam postać Gustawa Flauberta i intryguje fikcyjnym tłem w którym pierwsze skrzypce gra Geoffrey Baithwaite, biograf autora "Pani Bovary". Pan Baithwaite nieco niepewnie i z dystansem przekazuje mam strzępki swojej własnej historii, na której bardzo mocno odcisnęła się śmierć jego żony oraz dawne życie, które z nią dzielił. Przede wszystkim jednak, pisze na naszych oczach niezwykły esej o francuskim pisarzu, któremu poświęcił wiele swojego zaangażowania. Pisanie tej biografii okazuje się niełatwe, gdyż Flaubertowi bardzo zależało, by jak najlepiej ukryć się za swoją twórczością, a lata od jego śmierci zatarły wiele śladów, które mogłyby pomóc w detektywistycznych poszukiwaniach prawdy o nim. Symbolem tej zabawy w kotka i myszkę między biografem a sławnym pisarzem staje się papuga, która przez chwilę pełniła funkcję muzy Flauberta.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Papuga Flauberta" nie bez przyczyny przez lata pozostawała najbardziej znaną książką Juliana Barnes'a. Pod wieloma względami wyróżnia się zarówno na tle powieści, jak i esejów. Jest odkrywcza i bardzo dobrze napisana. Jeśli jednak masz chęć na coś lekkiego, zostaw ją sobie na później. "Papuga" będzie od ciebie wymagała nieco skupienia, by móc się w niej w pełni rozsmakować.</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com5Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571846399999984 22.293855499999946 53.72246539999999 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-51984878321751606372013-01-11T22:59:00.000+01:002013-01-11T22:59:14.514+01:00"Winter Journal" - Paul Auster<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-wovR0m4Zenk/UPBw3_BKusI/AAAAAAAADOU/FZ18ngCKCIM/s1600/winter-journal.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-wovR0m4Zenk/UPBw3_BKusI/AAAAAAAADOU/FZ18ngCKCIM/s320/winter-journal.jpg" width="212" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta książka trafiła do mnie wprost z nowojorskiej księgarni. Twarda okładka, przyjemna w dotyku obwoluta i delikatnie postrzępione brzegi kartek. Naprawdę ładna edycja wydawnictwa Henry'ego Holta. Od dawna byłem zainteresowany tym tytułem i nie mogłem doczekać się polskiego tłumaczenia. Jednak lektura "Winter Journal" w oryginale, dokładnie takiego, jaki wyszedł spod pióra Paula Austera, okazała się być prawdziwą ucztą. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Język, jakim został napisany "Dziennik zimowy", jest prosty i melodyjny. Czytelnik czuje, że autorowi zależało, by każde zdanie brzmiało w odpowiedni sposób i poruszało w odbiorcy odpowiednie struny. Ten przystępny język doskonale współgra z osobistą, wręcz intymną formą pamiętnika. Narrator opowiada historię swojego życia w drugiej osobie, co jest konwencją rzadko spotykaną, a jednocześnie potęguje klimat bezpośredniości. Auster stopniowo odkrywa przed nami kolejne sfery swojego życia. Wspomnienia z chłopięcych lat, sytuacje z młodości, które głęboko wryły się w jego pamięć czy to ze względu na swój dramatyczny przebieg, czy też na wagę, jaką odegrały w życiu pisarza. Uczucia, miłość, seksualność, słabości, szczęście i ból, odkrywanie różnych form sztuki i obcowanie z nią. Autor pisze o wszystkim i można odnieść wrażenie, że niczego przed nami nie zatai. Pokazuje to, co najciekawsze, wszystko co czyni go tym, kim jest.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Dziennik zimowy" jest interesujący, ponieważ mówi o konkretnym człowieku, o całym jego życiu, ale przede wszystkim jest autobiografią pisarza. Ktoś, kto kocha literaturę i w dodatku ceni prozę Paula Austera, odnajdzie przyjemność w podglądaniu prywatnego życia autora. Za sprawą tego pamiętnika możemy zobaczyć, co go ukształtowało, co sprawiło, że zaczął pisać dobrą prozę, co go napędza. Jednocześnie każda kolejna strona pokazuje jego mistrzostwo objawiające się w przemyślanej kompozycji. Pewne fragmenty skupiają się na życiu uczuciowym bądź intelektualnym, jednak w dużej części pamiętnika perspektywę postrzegania wyznacza cielesność - ciało, doznania, czynności. Na to wszystko patrzymy oczami człowieka, który przekracza próg zimy swojego życia. Jego ciało jako chłopca czy młodzieńca pozostało wspomnieniem, podobnie jak wszystko, co w przeszłości robił. Oczekuje jednak ciągu dalszego, ponieważ życie się jeszcze nie skończyło, jeszcze wiele przed nim. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Auster miał odwagę wydać książkę bardzo osobistą, a jednocześnie napisaną z wielkim kunsztem, po prostu piękną. "Winter Journal" nieustannie trzyma czytelnika w stanie zainteresowania tym, co jeszcze pisarz przed nim odkryje. A historia pozostaje otwarta. "Drzwi zostały zamknięte. Inne drzwi się otworzyły". </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-6IKW62BIyjc/UPCKWVR4blI/AAAAAAAADOk/iKwZIyNlB-Q/s1600/Winter_Journal.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="297" src="http://1.bp.blogspot.com/-6IKW62BIyjc/UPCKWVR4blI/AAAAAAAADOk/iKwZIyNlB-Q/s400/Winter_Journal.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com5Grajewo, Polska53.647155899999987 22.45521699999994853.571846399999984 22.293855499999946 53.72246539999999 22.61657849999995tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-21631511281166452582012-10-22T20:19:00.000+02:002012-10-23T11:59:35.230+02:00"Kochanie, zabiłam nasze koty" - Dorota Masłowska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-QtQjPxILxTc/UIWOCC5hFlI/AAAAAAAADNE/dgIlJvg4-gE/s1600/Kochanie_zabilam.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-QtQjPxILxTc/UIWOCC5hFlI/AAAAAAAADNE/dgIlJvg4-gE/s320/Kochanie_zabilam.jpg" width="197" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Miałem chwilę wahania, zanim zdecydowałem się kupić tę książkę. Właściwie nie wiedziałem, czego się po niej spodziewać, bo nie czytałem poprzednich powieści tej autorki. Nowa książka Masłowskiej miała jednak dobrą promocję, dzięki czemu docierały do mnie ostatnio informacje na jej temat, wywiady z autorką i recenzje. Dziełko zapowiadało się zachęcająco, jednak dużo mówiło się o charakterystycznym języku powieści, pełnym kalek językowych i zgrzytających zapożyczeń z angielskiego. Postanowiłem zaryzykować, wybrać się do księgarni i zatopić się w lekturze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Kochanie, zabiłam nasze koty" nie tylko nie okazało się rozczarowaniem, ale wręcz pozytywnie mnie zaskoczyło. Moja największa obawa, dotycząca języka, szybko mnie opuściła. Tekst pisany niepoprawną polszczyzną mógł okazać się zupełnie niestrawny, jednak Masłowska opanowała styl, który sprawia, że książkę czyta się bardzo lekko. Wspomniane kalki z języka angielskiego nie są mocno zagęszczone i stanowią jedynie przyprawę nadającą smak tej powieści. Nadają bohaterom właściwy charakter i pomagają ukazać w krzywym zwierciadle ich sposób bycia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Autorka uczyniła bohaterkami młode kobiety w okolicach trzydziestki, mieszkające w wielkim mieście przypominającym Nowy Jork, czy może raczej będącym jego podróbką. Dziewczyny te są stereotypowo puste, usiłują żyć wzorując się na modnych magazynach i poradnikach, unikając przy tym zbyt głębokich przemyśleń na temat siebie i otaczającego świata. Pomimo odczuwanej pustki, a nawet cierpienia, nie są w stanie dokonać jakościowej zmiany swojego życia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z historią bohaterek przeplata się opis ich snów, w których pojawiają się, między innymi, syreny mieszkające w oceanie. Przypadłością tych istot jest skłonność do naśladowania życia ludzi, zbierania pływających w oceanie śmieci wyrzucanych przez cywilizację człowieka. Syreny z lubością korzystają z tych dóbr i budują przy ich pomocy swoje podmorskie siedziby, nie przejmując się, że zaszczepianie w ich społeczności odpadów ludzkiej cywilizacji prowadzi je do upadku, a nawet wyginięcia. Obraz ten koresponduje resztą książki, w której ludzie, tak jak powieściowe syreny, bezrefleksyjnie chłoną lansowany styl życia, gadżety, konsumpcyjną cywilizacje i wydumane mody - wszystko ku swojej własnej degeneracji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dorota Masłowska pisze niby o amerykańskim wielkim mieście i jego mieszkańcach, ale z rzadka wkłada w usta bohaterów słowa, które wypowiedzieć mógł tylko Polak. Takie smaczki każą czytelnikowi spojrzeć przez szkiełko książki na nasze własne podwórko. Jesteśmy zmuszeni do zastanowienia, czy nasze polskie społeczeństwo nie jest nacją syren, ślepo zapatrzonych w zachodnią cywilizację. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W tej niewielkiej książce udało się autorce zawrzeć wiele interesujących myśli na temat współczesnego człowieka, targanego modami, oddychającego konsumpcjonizmem, łaknącego atrakcyjnej formy, nawet jeśli ta pozbawiona jest treści, a przez to pusta. Pisarka utkała swoje dzieło z dobrego w odbiorze stylu, okraszając je od czasu do czasu świetnym humorem, który potrafi wywołać grymas uśmiechu, a nawet głośną radość. Całościowo "Kochanie, zabiłam nasze koty" robi bardzo dobre wrażenie. Uważam, że Dorota Masłowska ma bardzo duży potencjał jako pisarka i chciałbym mieć okazję czytać w przyszłości jej kolejne, jeszcze lepsze książki. </div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com3Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.5718604 22.2972885 53.722451400000004 22.6131455tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-66574566640276055212012-10-06T22:41:00.002+02:002012-10-23T11:59:42.690+02:00"Sunset Park" - Paul Auster<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-jevZkBosPqo/UHCXZXoN2iI/AAAAAAAADMw/2l6NIdS1fsI/s1600/sunset-park.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-jevZkBosPqo/UHCXZXoN2iI/AAAAAAAADMw/2l6NIdS1fsI/s320/sunset-park.jpg" width="218" /></a></div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Każdy człowiek ma swoją historię. Ma własną, niepowtarzalną przeszłość, swoją osobowość, którą przekuwa na aktualne czyny, ma wreszcie osobistą, niepewną przyszłość. Każdemu z nas przychodzi mierzyć się ze wspomnieniami rzeczy, których żałujemy. Walczymy z trudnościami, jakie nas spotykają i budujemy lub rujnujemy relacje z ludźmi, wśród których przyszło nam żyć. W tym wszystkim, nie wiemy, gdzie znajdziemy się jutro. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
W swojej powieści "Sunset Park", Paul Auster pozwala nam poznać kilkoro ludzi, o bardzo różnych charakterach i o często zaskakującej przeszłości. Każdej z tych osób poświęca sporo czasu i uwagi, dając czytelnikowi sposobność do zrozumienia jej i nawiązania z nią jakiejś więzi. W centrum opowieści stawia Milesa Hellera, młodego mężczyznę, dręczonego przez wyrzuty sumienia i usiłującego na nowo odnaleźć swoje miejsce w świecie. Możemy obserwować, jak zmaga się z demonami przeszłości i nieoczekiwanymi przeciwnościami losu, jak walczy o miłość i jak pragnie stać się godnym pojednania z rodzicami. Nie mniej interesujący jest jego ojciec, właściciel niezależnego wydawnictwa, dla którego sensem pracy jest wydawanie dobrej literatury oraz matka chłopaka - utalentowana aktorka filmowa i teatralna. Kolorytu dodają powieści barwni przyjaciele Milesa, z którymi przychodzi mu mieszkać w opuszczonym domu. Każde z nich próbuje odnaleźć swoje szczęście. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Największą zaletą "Sunset Park" są właśnie wyjątkowe postaci i ich historie. Z ich perspektywy obserwujemy bardzo ludzkie poszukiwanie swojego miejsca. Dom, który dzielą wydaje się być stanem zagubienia i jednocześnie drogą prowadzącą do spełnienia. Nielegalne jego zamieszkanie może symbolizować ryzyko, jakie człowiek musi podjąć, by odnaleźć siebie, swoje szczęście, czasem swoją miłość. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Ważną warstwę powieści stanowi obraz kryzysu ekonomicznego. Powieść pokazuje ludzi, którzy przegrali wszystko i muszą walczyć, by na nowo coś osiągnąć. Zaczynają niemal od zera. Ta sytuacja zmusza ich do odnalezienia się w rzeczywistości recesji i w poczuciu niepewności jutra. Podjęcie takiej problematyki czyni książkę bardzo aktualną dzisiaj i pozostawi świadectwo czasów kryzysu na przyszłość. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
Jest też coś, co przyjemnie łechce miłośnika literatury i sztuki, a jest to powszechna wśród bohaterów miłość do prozy, filmu, teatru czy malarstwa. Miles jest uzależniony od książek, a uczucie do nich odziedziczył po swoim ojcu Morrisie. Jego matka, Mary-Lee, pokazuje jak odnajdywać piękno w teatrze. Mieszkająca w domu w Sunset Park Alice odkrywa zadziwiające treści zawarte w filmie, o którym pisze doktorat, a inna współlokatorka, Ellen, na naszych oczach uczy się wstępować na wyższy poziom twórczości plastycznej. Ta książka ma niezwykły klimat, pełna jest oparów sztuki i pod tym względem przywodzi na myśl najlepsze filmy Woody'ego Allena.</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
Paul Auster dał mi okazję do kolejnego, udanego spotkania z prozą północno-amerykańską. Powieść "Sunset Park" urzekła mnie i przekonała do pisarza, o którym dotąd niewiele wiedziałem. Co prawda zdarzały się fragmenty, gdy opisywane wydarzenia wydawały się dziać w sposób zbyt banalny, jakby <i>deus ex machina </i>i mogłyby być wyraźniej opisane, jednak całokształt i ogólne wrażenie każą mi wysoko cenić kunszt autora.</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com5Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-31048352024932626182012-09-26T20:34:00.002+02:002012-10-23T12:00:01.739+02:00"Rzeźnia numer pięć, czyli krucjata dziecięca" - Kurt Vonnegut<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Z8o3HuHDqdk/UGNJhipKGUI/AAAAAAAADMg/ipL4W_zDV2I/s1600/Rzeznia_numer_piec.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-Z8o3HuHDqdk/UGNJhipKGUI/AAAAAAAADMg/ipL4W_zDV2I/s320/Rzeznia_numer_piec.jpg" width="225" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy da się napisać satyrę o Drugiej Wojnie Światowej? Nie bezpieczną komedyjkę w stylu <i>'Allo 'Allo</i>, lecz obraz najgorszych potworności, cierpienia i wszechobecnej śmierci zaprawiony czarnym humorem. Owszem, to zostało zrobione i ma tytuł <i>Rzeźnia numer pięć</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ta powieść kompletnie mnie zaskoczyła. Nie spodziewałem się czegoś takiego. W ten sposób nikt nie pisze, a przynajmniej nie o takich potwornych rzeczach. A jednak tylko tak da się opisać prawdziwe oblicze wojny w powieści, którą można z przyjemnością czytać. Styl Vonneguta sprawia, że wiersz za wierszem płynnie wlewa się przez nasze oczy, nawadniając i zatruwając umysł wydarzeniami, które nie powinny były mieć miejsca. Ale "<b>zdarzają się</b>". Autor przeplata opowieść o okrutnej wojnie z innymi wydarzeniami z życia głównego bohatera, Billy'ego, włącznie z porwaniem go przez obcych na planetę Tralfamdoria. Gruba warstwa ironii i absurdu ma ochronić czytelnika, ale i protagonistę przed bezlitosną przemocą i śmiercią. I to właśnie stanowi o sile prozy Vonneguta - jego zdolność podjęcia ciężkiego tematu w lekkiej powieści.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rzeźnia numer pięć</i> mówi o bezsensie wojny, o jej bezcelowym okrucieństwie. Ale jest też o tym, jak trudno jest funkcjonować po przeżyciu jej. Zarówno Billy, jak i opowiadający jego historię narrator oraz jeden z jego przyjaciół z czasów wojny zmagają się z koszmarem, który nie daje o sobie zapomnieć. Narrator pragnie uwolnić się pisząc książkę, jego przyjaciel Bernard O'Hare dystansuje się od tych wspomnień i niechętnie o nich rozmawia, Billy natomiast ucieka przed przeszłością w swój własny świat.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A dlaczego "<i>krucjata dziecięca</i>" jako rozwinięcie tytułu? Autor nie mógł pominąć tego, że w wojnach uczestniczą przede wszystkim dzieci. Młodzi ludzie, którzy giną, zabijają i oglądają rzeczy, które na zawsze zniszczą ich psychikę. Ale cóż, zdarza się...</div>
<br />
<i>So it goes.</i>Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com6Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-59932776470954944662012-09-21T09:16:00.000+02:002013-01-23T08:46:26.388+01:00Chaos nie sprzyja czytaniu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-RAa-9zWzISE/UFwTLHkUY_I/AAAAAAAADMM/N-i-FQ70qjA/s1600/rzeznia.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-RAa-9zWzISE/UFwTLHkUY_I/AAAAAAAADMM/N-i-FQ70qjA/s320/rzeznia.jpg" width="209" /></a></div>
W wirze pracy, domowych zajęć i zajmowania się dzieckiem, niewiele mam w tym tygodniu czasu na czytanie. Podczytuję po parę stron kilku książek i zaglądam do periodyków. Po długiej przerwie wróciłem np. do czytania Tygodnika Powszechnego, który cenię za inteligentne i nierzadko mądre teksty oraz przyzwoitą dawkę tematów około-literackich. <br />
<br />
Wczoraj po długiej przerwie wybrałem się do biblioteki, co sprawiło mi pewną przyjemność. Jest jeszcze tyle książek, które chciałbym przeczytać! Co ja bym dał, by mieć więcej wolnego czasu... Tymczasem nawet w mojej domowej biblioteczce piętrzą się książki czekające na lekturę. To nic, kiedyś na pewno przydarzy mi się jeszcze jakiś urlop. <br />
<br />
Z wypożyczalni przyniosłem dwa przyjemnie stare tomiki: mocno sfatygowaną "<a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2012/09/rzeznia-numer-piec-czyli-krucjata.html">Rzeźnię numer pięć</a>" Kurta Vonneguta oraz niemal nieużywaną przez ostatnie czterdzieści lat "Panią Bovary" Flauberta. Chciałbym w najbliższym czasie przeczytać obie. Na "Slaughterhouse-Five" przyszła mi ochota, ponieważ wczoraj w drodze do pracy wysłuchałem podcastu zawierającego wywiad z autorem, przeprowadzony przez BBC World Service. Vonnegut wydał się pisarzem sympatycznym i w zachęcający sposób mówił o swojej, bynajmniej nie sympatycznej, książce. Czy mogłem się w tej sytuacji oprzeć wizycie w bibliotece?<br />
<br />Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com2Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-24823384389431900052012-09-16T16:07:00.000+02:002012-10-22T21:15:11.493+02:00„The childhood of Jesus” J. M. Coetzee – zapowiedź<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-MbdlOicydsg/UFXZpySMTzI/AAAAAAAADL0/rzew1qmkbbY/s1600/coetzee1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-MbdlOicydsg/UFXZpySMTzI/AAAAAAAADL0/rzew1qmkbbY/s200/coetzee1.jpg" width="155" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Wielbiciele prozy Johna
M. Coetzee będą mieli powód do radości i do oczekiwania, bowiem na Zachodzie
została zapowiedziana jego nowa powieść „The childhood of Jesus”, czyli w
tłumaczeniu „Dzieciństwo Jezusa”. Tytuł może być jednak nieco mylący, gdyż z
notki wydawcy wynika, że bohaterami nie będą postacie biblijne. Możemy jedynie
domyślać się, że osoba młodego Jezusa z Nazaretu była inspiracją dla powieści
Coetzeego. Pozwolę sobie na dość swobodne i nieprofesjonalne tłumaczenie
wspomnianej notki:<o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">"Po przemierzeniu oceanów
stawiają swoje stopy na nowym lądzie. Oto są, każdy z nich z przypisanym
imieniem i wiekiem, trzymani w obozie na pustyni, dopóki nie nauczą się
hiszpańskiego, języka ich nowego kraju. Jako Simon i David trafiają do centrum
relokacji w mieście Novilla, gdzie biurokracja traktuje ich w sposób grzeczny,
ale niekoniecznie pomocny.</span></div>
<span style="font-family: Georgia, Times New Roman, serif;"><div style="text-align: justify;">
Simon znajduję pracę w porcie.
Jest to praca nieprzyjazna i wyczerpująca, jednak wkrótce znajduje wspólny
język z innymi robotnikami pracującymi przy załadunku, którzy w przerwach
prowadzą dysputy filozoficzne o godności pracy i przygarniają go do serca.
Teraz musi wypełnić swoje zadanie odnalezienia matki chłopca. Chociaż, jak
każdy imigrant, wydaje się być wyprany z całej swojej pamięci, jest przekonany,
że rozpozna ją, kiedy ją zobaczy. I rzeczywiście, podczas spaceru z chłopcem na
wsi Simon dostrzega kobietę, co do której ma pewność, że jest matką i
przekonuje ją, by podjęła się tej roli. Nowa matka Davida uświadamia sobie, że
jest on wyjątkowym, bystrym, marzycielskim chłopcem z naprawdę niezwykłą wizją
świata. Jednak szkolne władze rozpoznają w nim żyłkę buntownika i nalegają na
przeniesienie go do odległej szkoły specjalnej. Jego matka nie chce go oddać,
więc Simon siada za kierownicą i wszyscy troje uciekają przez góry.</div>
<i><div style="text-align: justify;">
<i>Dzieciństwo Jezusa </i>to
głęboka, piękna i nieustannie zaskakująca powieść wielkiego pisarza."</div>
</i></span></blockquote>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Nowa książka Coetzeego
opowiadać ma o trudnościach w komunikacji międzyludzkiej, o języku oraz codziennych
troskach, czyli nieodłącznych elementach ludzkiego życia. Z fragmentu
przeczytanego przez autora na ubiegłorocznej konferencji w Nowym Jorku wynika,
że w „Dzieciństwie Jezusa” odnajdziemy, charakterystyczny dla niego,
przejrzysty styl oraz poczucie wyobcowania, wykluczenia i bezsilności. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Osobiście z
niecierpliwością czekam na wydanie nowej powieści noblisty z RPA. Księgarnia internetowa Amazon <a href="http://www.amazon.co.uk/The-Childhood-Jesus-J-Coetzee/dp/1846557267" target="_blank">podała</a> datę publikacji 7 marca 2013r. Informacja o
książce pojawiła się na okładce <a href="http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,3409,tytul,Wewnetrzne_mechanizmy" target="_blank">„Wewnętrznych mechanizmów”</a>, więc myślę, że jest
szansa na szybki przekład i polskie wydanie w <a href="http://www.znak.com.pl/" target="_blank">Znaku</a>. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;">Źródło:</span></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://bookslive.co.za/blog/2012/07/19/amazon-unveils-book-blurb-for-jm-coetzees-the-childhood-of-jesus/" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">http://bookslive.co.za/blog/2012/07/19/amazon-unveils-book-blurb-for-jm-coetzees-the-childhood-of-jesus/</span></a></div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com3Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-57178968580437750002012-09-14T21:37:00.001+02:002012-10-23T12:00:08.590+02:00„Rymy życia i śmierci” – Amos Oz<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-zuSHPiai8ns/UFOG4KsYkxI/AAAAAAAADLk/QsFaO3NSlgE/s1600/Rymy-zycia-i-smierci.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-zuSHPiai8ns/UFOG4KsYkxI/AAAAAAAADLk/QsFaO3NSlgE/s320/Rymy-zycia-i-smierci.jpg" width="202" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
Od jakiegoś czasu miałem chęć zapoznać się z książkami
cenionego współczesnego pisarza, Amosa Oza. Dość długo nie miałem ku temu
okazji, lecz w tym tygodniu zobaczyłem na półce księgarni jedną z jego powieści
i zachęcony notką na tylnej części okładki, postanowiłem ją kupić. Tego typu
impulsywne zakupy bywają ryzykowne i niestety, tym razem nie trafiłem na
najlepszą powieść tego autora, jednak pieniądze nie okazały się całkiem
stracone. „Rymy życia i śmierci” nie są zwyczajną, pospolitą opowiastką. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Książka utkana jest z myśli bezimiennego pisarza, który
wybiera się na wieczór autorski poświęcony jego powieści. Spotykając kolejne
osoby snuje o nich historie, wymyśla dla nich imiona, osobowość i całe
środowisko, w których mogą żyć. Lepi osoby niczym figurki z gliny i umieszcza
je w najdziwniejszych sytuacjach. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Tym, co wyróżnia „Rymy życia i śmierci” na tle innych
książek, jest szeroko otwarte okno, przez które zobaczyć można sposób myślenia
pisarza. Amos Oz wpuszcza nas do pracowni, w której powstaje historia,
potencjalnie mogąca stać się powieścią. I jest to najlepsze, co może tu znaleźć
miłośnik literatury. Do pozytywnych aspektów książki zaliczyć można też humor i
lekkość stylu Oza. Do refleksji, być może, skłoni nas poczucie samotności
otaczającej Autora. Jego wyobraźnia i demiurgiczne myśli jakby wyobcowują go z
otaczającego świata i oddzielają od ludzi, zacierając granicę między
rzeczywistością, a rodzącą się w głowie opowieścią. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Czuję się w obowiązku napisania również o tym, co nie do
końca podobało mi się w „Rymach życia i śmierci”. Chwilami miałem odczucie, że
nie jest to najlepsza historia, jaką można by opowiedzieć. Odnosiłem wrażenie, jakby Amos Oz wydał
drukiem swoje wprawki pisarskie, zamiast pogłowić się nad czymś odrobinę
lepszym. Z czasem to odczucie osłabło, jednak książka zapewne nie każdemu
przypadnie do gustu. Natomiast, jeśli ktoś kiedyś marzył w głębi serca o tym,
by zostać pisarzem, za sprawą Amosa Oza, może spełni cząstkę swojego pragnienia. <o:p></o:p></div>
</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com1Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-77585001208284586302012-09-12T22:31:00.000+02:002012-10-23T12:01:15.894+02:00"Elizabeth Costello" - J. M. Coetzee<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-XzcWdMpIzyg/UFDwouPB5DI/AAAAAAAADLU/nDbVIh7zk5w/s1600/Elizabeth-Costello.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-XzcWdMpIzyg/UFDwouPB5DI/AAAAAAAADLU/nDbVIh7zk5w/s320/Elizabeth-Costello.jpg" width="202" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
„Od razu na wstępie pojawia się problem, jak zacząć, jak
dostać się stąd, gdzie jesteśmy, czyli na razie znikąd, na przeciwległy brzeg.
To kwestia zwykłego spięcia dwóch brzegów, przerzucenia mostu. Ludzie
rozwiązują takie problemy codziennie. A kiedy już rozwiążą, idą dalej.” <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Tymi słowami rozpoczyna się powieść „Elizabeth Costello”,
której tytułowa bohaterka, ekscentryczna pisarka, jest <i>alter ego</i> autora. John Coetzee jest jednym z najbardziej cenionych
przeze mnie pisarzy i jego twórczość niemal zawsze trafia w mój gust. A mimo
to, na wiele kwestii mam zdanie odmienne od jego punktu widzenia. Sam dziwię
się czasem, jak mogę podziwiać dzieła człowieka o takich poglądach. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Cieszę się, że przeczytałem „Elizabeth Costello”, ponieważ
właśnie ta powieść przerzuciła most zrozumienia między mną, a noblistą.
Sprawiła, że nawet, jeśli nie dałem się przekonać do poglądów Elizabeth
(będących odblaskiem poglądów Coetzeego), to przynajmniej udało mi się
zrozumieć, czym są motywowane. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
Książka przesiąknięta jest swoim autorem, nie tylko ze
względu na podobieństwa między nim, a Costello. Fani pisarza mogą do woli sycić
się jego charakterystycznym stylem i dużą dawką dystansu do siebie, żeby nie
nazwać tego samobiczowaniem. Nie będzie to niespodzianką dla czytelników
zaznajomionych z autobiograficzną trylogią Coetzeego. Natomiast tym, co
zachwyciło mnie najbardziej przy tej lekturze, jest wyraźny posmak
postmodernizmu, który może okazać się bliski nam, żyjącym w takich czasach. <o:p></o:p></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
„Elizabeth Costello” nie jest niestety książką równą,
przynajmniej w moich oczach. Owszem, nie brakowało momentów, w których chciałem
krzyknąć: „To jest takie dobre!”, ale zdarzało się też, że niektóre fragmenty
mnie nużyły. Jednak nawet, jeśli nie jest to powieść dla każdego, to musi
znaleźć się na obowiązkowej liście fanów pisarza. <o:p></o:p></div>
</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com6Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-81507459269599775082012-09-11T21:50:00.000+02:002012-10-23T12:01:29.116+02:00"Poczucie kresu" - Julian Barnes<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-o8n8hXk4DaA/UE-VkOC6ZRI/AAAAAAAADLE/wpe3zoTTddE/s1600/poczucie_kresu.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-o8n8hXk4DaA/UE-VkOC6ZRI/AAAAAAAADLE/wpe3zoTTddE/s320/poczucie_kresu.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Od czasu do czasu warto jest odkryć coś
nowego i świeżego. Warto oderwać się na chwilę od tego, co już znamy i z czym
zdążyliśmy się oswoić. Odkryć nowy punkt widzenia. Zastanowić się jeszcze raz
nad czymś, co wydawało się dotąd oczywiste. Dla mnie, na wielu płaszczyznach,
takim odkryciem stało się "Poczucie kresu". To moje pierwsze
spotkanie z Julianem Barnesem, który dał się poznać jako błyskotliwy pisarz i
skłonił mnie do zastanowienia się nad rzeczami, o których nie myślałem na co
dzień. Dostarczył mi przy tym sporej dawki literackiej rozrywki. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Czy próbowaliście prześledzić z pomocą swojej
pamięci swoje życie, rok po roku? Ile potraficie sobie przypomnieć? Jak wiele
dziur wygryzły w waszych wspomnieniach mole upływającego czasu? Co wyparliśmy z
naszej świadomości? Czy możemy ufać swojej pamięci? <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Bohater „Poczucia kresu”, Anthony Webster
jest już starszym człowiekiem. Próbuje sięgnąć do wspomnień ze swojej młodości,
spojrzeć raz jeszcze na dawnych przyjaciół i minione wydarzenia, dokonać
retrospekcji tego, co przeżył. Obraz jego młodszego ja, który zachował się w
pamięci Anthony’ego, jest dla niego stosunkowo łaskawy. Co się jednak stanie,
gdy przyjdzie mu skonfrontować swój wizerunek z tym, jak oceniają go dawni
znajomi oraz z ocalałymi dowodami dawnych win?<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Barnes tworzy opowieść niemal
detektywistyczną, przeplatając ją z przestrzenią do refleksji nad pamięcią
człowieka, a nawet pamięcią historyczną ludzkości. Skłania też do zastanowienia
się nad tym, na ile dawny ja różnię się od siebie współczesnego. „Poczucie
kresu” było dla mnie odskocznią od książek znanych już mi pisarzy, i jako
takie, przyniosło mi powiew literackiej świeżości. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Przeczytałem tę książkę już ponad tydzień
wcześniej. Zastanawiam się, w jakim stopniu pisałem o niej samej, a na ile o
swoim wspomnieniu o tej powieści. Zachęcam do przeczytania „Poczucia kresu” i
konfrontacji z moją recenzją. Moim zdaniem jest to książka godna nagrody
Bookera, którą otrzymała w ubiegłym roku. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com2Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-88826555483283346222012-09-01T14:05:00.000+02:002013-01-23T08:47:32.705+01:00Udana wizyta w księgarniNa ogół robię książkowe zakupy w tańszych sklepach internetowych, jednak nic nie zastąpi satysfakcji z udanych zakupów w tradycyjnej, małej księgarni. Kilka dni temu trafiłem w moim rodzinnym mieście na książkę, którą od jakiegoś czasu miałem chęć przeczytać - "<a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2012/09/poczucie-kresu-julian-barnes.html">Poczucie kresu</a>" Juliana Barnesa, za którą dostał w ubiegłym roku nagrodę Bookera. Jest to powieść, którą aktualnie czytam i której recenzję chciałbym wkrótce napisać.<br />
<br />
Ten weekend spędzam w Gostyninie. Mimo nienajlepszej pogody wybrałem się dziś na spacer do centrum miasteczka i odwiedziłem dwie z tutejszych księgarni. W pierwszej nie znalazłem nic, co by mnie zainteresowało. W drugiej, po pierwszym spojrzeniu na półki, również poczułem nadchodzącą obawę, że nie znajdę nic dla siebie. Jednak, gdy odsunąłem jedną z wyeksponowanych książek, moim oczom ukazało się kilka stojących za nią powieści Johna M. Coetzeego, jednego z moich ulubionych pisarzy, a wśród nich prawdziwa perła - "<a href="http://www.ostatni-akapit.pl/2012/09/elizabeth-costello-j-m-coetzee.html">Elizabeth Costello</a>". Nakład jej polskiego wydania został już dawno wyprzedany i tylko czasem można na nią trafić na allegro lub w jakimś zapomnianym antykwariacie. Chodziła za mną od dawna i wciąż brakowało jej w mojej biblioteczce. Nie zastanawiając się ani chwili, pobiegłem z nią do kasy i... oto jest :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-TRSCJoq649w/UEH5LedG7vI/AAAAAAAADK0/c6iMLYfMuVE/s1600/Elizabeth-C.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="298" src="http://2.bp.blogspot.com/-TRSCJoq649w/UEH5LedG7vI/AAAAAAAADK0/c6iMLYfMuVE/s400/Elizabeth-C.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com2Gostynin, Polska52.4166667 19.466666752.4069822 19.4469257 52.4263512 19.4864077tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-37283765363348495192012-08-27T13:33:00.000+02:002012-10-23T12:01:15.891+02:00"Lord Jim" - Joseph Conrad<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-fmwA-ic20ic/UDtaPkmDmQI/AAAAAAAADKg/72uLGNyEZPE/s1600/lord_jim.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-fmwA-ic20ic/UDtaPkmDmQI/AAAAAAAADKg/72uLGNyEZPE/s320/lord_jim.jpg" width="218" /></a></div>
Lord Jim w nowym, ładnym wydaniu i w świeżym tłumaczeniu stał dumnie na mojej
ulubionej półce z książkami w oczekiwaniu, aż znajdę wystarczająco dużo czasu,
siły i odwagi, aby się z nim zmierzyć. Jest to bowiem książka, do której nie
można podejść w pośpiechu, bez odpowiedniego przemyślenia wydarzeń i słów
zawartych w każdym kolejnym rozdziale.<br />
<br />
Za pierwszym razem czytałem
powieść Josepha Conrada w liceum, jako obowiązkową lekturę i pamiętam, jak
ciężko było mi przez nią przebrnąć. Akcja rozwija się stopniowo, bez pośpiechu i
w nietypowej formie opowieści starego marynarza. Może to szybko znudzić
niecierpliwego czytelnika. Przyznaję, że nudziło i mnie - ówczesnego licealistę.
Tym razem było mi nieco łatwiej, bo przez 9 lat niejedną ciężką książkę moje
oczy widziały.<br />
<br />
Jeśli czytelnika nie zniechęci średnio przystępna, choć
wielkiego kunsztu forma, z pewnością poruszy go i zmusi do przemyśleń doskonała
treść. Autor w opowieści o marynarzach i ich przygodach porusza problemy, z
jakimi nie często mamy do czynienia w literaturze. Oto młody bohater, Jim, zmaga
się nie tyle z trudnościami stawianymi przed nim przez los, co z ciężarem wizji
człowieka, którym chciałby być, marzeniem o własnym bohaterstwie i pogonią za
romantycznym ideałem. W konsekwencji staje się postacią tragiczną, nad którą
zdaje się wisieć fatum zrodzone ze słabości Jima.<br />
<br />
Myślę, że nie bez
powodu akcja powieści przekazywana jest nam z pewnej perspektywy. Nie
towarzyszymy bezpośrednio Jimowi, lecz poznajemy historię za pośrednictwem
starego marynarza Marlowa. Daje nam to odpowiedni dystans, byśmy mogli nieco
chłodniej ocenić działania Jima. On sam bowiem "jest jednym z nas" i może wcale
nie byłoby nam trudno całkowicie się z nim utożsamić. Przecież każdy z nas jest
lub był młody, zapatrzony w romantyczne ideały i niejednemu z nas zdarzyło się w
młodości, pod wpływem chwili, popełnić jakiś fatalny błąd, który przez długie
lata mógł nas nawiedzać w bolesnych, wstydliwych wspomnieniach. A jednak autor
poddaje nam drugi punkt widzenia - starszego, doświadczonego człowieka, który
niejedno już widział i ma prawo inaczej oceniać młodszego przyjaciela. W tej
sytuacji od nas zależy, komu przyznamy więcej racji.<br />
<br />
"Lord Jim" to wielka
powieść. Niełatwa, ale mądra i dająca wiele satysfakcji z dotarcia do kresu
podróży w jaką nas zabierze. Na pewno niejeden czytelnik przedwcześnie wyskoczył
z niej, widząc w dziele Conrada tonący okręt nudy. Ja ze swojej strony
zapewniam, że warto pozostać na pokładzie z kapitanem Marlowem.<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;">Recenzja pierwotnie opublikowana była na moim dawnym blogu wsrodksiazek.blogspot.com. </span>Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com0Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-44824388821074697102012-08-26T09:04:00.000+02:002012-10-23T12:01:15.892+02:00"Czekając na Barbarzyńców" - J. M. Coetzee<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-4sTe6urq8Vs/UDnIj_9IyXI/AAAAAAAADKM/X4V9628c6sw/s1600/czekajac.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-4sTe6urq8Vs/UDnIj_9IyXI/AAAAAAAADKM/X4V9628c6sw/s320/czekajac.jpg" width="204" /></a></div>
<div class="MsoNormal">
W moim życiu przyszedł taki moment, kiedy niezbędna okazała
się jakaś naprawdę dobra książka, którą mógłbym przeczytać. Potrzebowałem
kawałka wybitnej literatury, która pozwoliłaby mi nabrać wiatru w żagle,
odkurzyć mój entuzjazm i zainspirować mnie do czegoś nowego. Sięgnięcie po
jedną z książek Coetzeego, stojących na półce mojej biblioteczki było, być może,
najlepszym w danym momencie wyborem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Mój wybór padł na „Czekając na barbarzyńców”, której tylna
okładka zachęcała hasłami w rodzaju „Pierwsza z powieści, które przyniosły
autorowi sławę i uznanie”, czy „Thriller polityczny rodem z tradycji Conradowskiej”. O ile nie nazwałbym książki
Coetzeego thrillerem politycznym, to nie czuję się bynajmniej oszukany tymi reklamowymi
tekstami i zupełnie nie dziwi mnie doskonały odbiór tej powieści przez
czytelników na świecie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Chociaż przeczytałem już kilka książek tego noblisty, to
właśnie ta wydaje mi się wyjątkowa i inna od pozostałych. Owszem, nie brakuje w
niej charakterystycznych dla autora emanacji cierpienia i zła uderzającego w
bohaterów, ale jest tu coś więcej. Coetzee nie zawiódł też wiernych czytelników
brakiem depresyjnego nastroju, lecz tym razem pojawiają się wątki, które do
pewnego stopnia ten nastrój równoważą. „Czekając na barbarzyńców” to książka
pełna człowieczeństwa, jeśli mogę to ująć w ten sposób. W wyjątkowo wierny i
przekonujący sposób oddaje ona ludzkie dylematy moralne i sposób, w jaki
człowiek może zmierzyć się sytuacjami pełnymi tragizmu. Autor nie boi się
stawiać głównego bohatera w okolicznościach ekstremalnych i bezlitośnie obnażać
jego słabości, a jednocześnie daje mu pewien kręgosłup moralny. Nam pozostaje
obserwować i przekonać się, gdzie leży granica, za którą można ten kręgosłup
złamać. Coetzee pokazuje nam też, z jak wielkim poniżeniem może zmierzyć się
człowiek i czy z takiego poniżenia można się podnieść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
„Czekając na barbarzyńców” to książka, która mnie poruszyła
i odnowiła moją miłość do literatury. Chociaż mnie i Coetzeego wiele różni, to
nie jest to pierwsza z jego powieści, którą określić mogę jako <i>wybitna</i>. <o:p></o:p></div>
Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com2Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-86092215222540087132012-04-07T22:56:00.002+02:002012-10-23T12:01:15.896+02:00"Jądro ciemności" - Joseph Conrad<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-K2HctS6afOk/T4Cp2ICX5wI/AAAAAAAADF0/5jiMIpXA2S8/s1600/Jadro-ciemnosci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-K2HctS6afOk/T4Cp2ICX5wI/AAAAAAAADF0/5jiMIpXA2S8/s320/Jadro-ciemnosci.jpg" width="218" /></a></div>
Pozwoliłem zabrać się w podróż i zdecydowanie nie był to wakacyjny rejsik statkiem wycieczkowym. Wsiadłem na pokład rozpadającego się parowca, który obrał kurs wprost w jądro ciemności, a moim kapitanem był Charlie Marlow. Pokierował nas w jadro ciemności swojej duszy, w serce ciemności człowieka, w najciemniejsze punkty naszej cywilizacji. Tą podróżą była opowieść w jego ustach.<br />
<br />
Jeśli ktoś czytał jakąś książkę Josepha Conrada w oryginale lub w dobrym przekładzie, ten już wie, dlaczego ceni się go jako stylistę. Pierwszą rzeczą, jaka uderzyła mnie w "Jądrze ciemności" w przekładzie Magdy Haydel, był właśnie piękny, niebanalny język, z którym do dziś niewielu pisarzy może się równać (moim skromnym zdaniem dogania go dopiero Cormac McCarthy). Niezwykle poetyckie opisy potrafią zachwycić i skłonić do dłuższego zatrzymania się nad niektórymi zdaniami.<br />
<br />
A jednak, mimo niewątpliwego piękna języka i krótkiej formy powieści, nie należy liczyć na to, że będzie ona łatwa w odbiorze. W czasie, kiedy Marlow z trudem przedziera się w głąb nieprzyjaznej dżungli, czytelnikowi przyjdzie zmagać się z gęstym i pełnym dygresji opisem jego podróży. Stary wilk morski nie zawsze chce trzymać się chronologicznego przedstawiania nam zdarzeń, a w momencie dotarcia do tytułowego jądra ciemności, należy skupić pełnię swojej uwagi, by nie stracić zmysłów w panującym tam chaosie.<br />
<br />
O książce tej niejednokrotnie mówi się, jak o arcydziele. Została nim również w moich oczach. Mój szacunek wzbudziła wielość problemów, jakie podjął autor w tej niewielkiej opowieści oraz ilość warstw i poziomów, na jakich można ją odczytywać. Pozwala nam pochylić się nad tym, czym jest w istocie moralność człowieka i w jakim stopniu zależna jest od społeczności, w której żyjemy. Co sprawia, że w oderwaniu od cywilizacji jedni potrafią zachować swoje zasady, a inni je porzucają? Autor każe nam zastanowić się też, ile może w nas być osoby, której istnienia w sobie byśmy się nie spodziewali. Ile jest w nas Innego? I w końcu, w którym miejscu piękne idee naszej cywilizacji zaczynają się rozmijać z brutalną rzeczywistością? Ile razy w imię pięknych haseł bogaci i wpływowi zamieniali życie odmiennych i słabszych w piekło? Czy przypadkiem nie robią tego do dziś? Do takich refleksji skłania właśnie "Jądro ciemności".Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com4Gostynin, Polska52.4293273 19.461917652.3905998 19.3829536 52.4680548 19.5408816tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-92207282785419166062012-04-02T17:02:00.000+02:002012-10-23T12:01:36.956+02:00"Dom na Placu Waszyngtona" - Henry James<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-kxFhsYl7-24/T3mq29xBJVI/AAAAAAAADFY/uB9LerrcS5s/s1600/dom-na-placu-waszyngtona.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-kxFhsYl7-24/T3mq29xBJVI/AAAAAAAADFY/uB9LerrcS5s/s1600/dom-na-placu-waszyngtona.jpg" /></a></div>
Zdarza mi się czasem myśleć o osobowości ludzi, których znam. O ich charakterze, stylu bycia. Często tak bardzo różnią się między sobą i zdecydowanie nie są tacy, jak ja. Każdy z nich jest innym światem, a relacje między nimi, czy to rodzinne, czy przyjacielskie, czy nawet wrogie, wydają się być skomplikowane jak całe galaktyki. Wielu pisarzy stara się stworzyć lub odtworzyć tego typu relacje i charaktery w swoich utworach. Tylko nielicznym udaje się to zrobić w sposób interesujący i wiarygodny.<br />
<br />
"Dom na Placu Waszyngtona" to dość krótka powieść Henry'ego Jamesa o kilkorgu mieszkańców Nowego Jorku, żyjących w dziewiętnastym wieku. Autor pozwala nam poznać zamożnego, owdowiałego już lekarza, jego dwudziestodwuletnią córkę Katarzynę oraz spragnioną romantycznych intryg siostrę Lawinię. W ich spokojne życie wkracza nagle tyleż czarujący, co tajemniczy młody człowiek, Maurycy Townsend, który zaczyna ubiegać się o rękę Katarzyny, uchodzącej dotąd za zupełnie przeciętną i mało interesującą. Chociaż dziewczyna i jej ciotka są zachwycone z powodu zainteresowania przystojnego, choć niezamożnego pana Townsenda, to już doktor Sloper pozostaje względem niego bardzo sceptycznie nastawiony. Wraz z rozwojem akcji powieści, stopniowo poznajemy charakter wszystkich postaci i ich motywy, które nie od razu wydają się być oczywiste.<br />
<br />
Siłą powieści jest właśnie psychologia postaci, ich wyraźne naszkicowanie przez autora. Ich charakter odbija się zarówno w ich słowach, jak i czynach. Jednocześnie autor potrafi poprowadzić akcję w taki sposób i przy pomocy takiego języka, by powieść czytało się lekko i przyjemnie. Pozwala nam skupić się na fabule i delikatnie kieruje naszymi emocjami względem bohaterów.<br />
<br />
Książka powinna przypaść do gustu przede wszystkim kobietom (podobała się mojej żonie), jednak również mężczyźni nie powinni się przy niej nudzić. Henry'emu Jamesowi udało się namalować w niej interesujący psychologiczny obraz charakterów i relacji międzyludzkich.Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com2Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181tag:blogger.com,1999:blog-8342375601613117298.post-13646308632577061612012-04-02T15:19:00.000+02:002012-04-07T23:15:56.236+02:00Przeczytałem książkę<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-mQJPfnjk4_M/T3modIKSiBI/AAAAAAAADFQ/fsu3AwPDfkQ/s1600/James_Washington_Square_cover.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://4.bp.blogspot.com/-mQJPfnjk4_M/T3modIKSiBI/AAAAAAAADFQ/fsu3AwPDfkQ/s200/James_Washington_Square_cover.jpg" width="142" /></a></div>
Było to wczoraj wieczorem.<br />
<br />
Poczułem się dobrze, jak za każdym razem, kiedy moje oczy przebiegną po ostatnim zdaniu ostatniego akapitu. Z satysfakcją zamknąłem tomik, a moja dłoń pogładziła obwolutę okalającą tylną część oprawy. Pozwoliłem sobie jeszcze raz zważyć w rękach książkę i rzucić okiem na przód okładki. Moje myśli krążyły wokół opisanych bohaterów i wydarzeń. Neurony w mojej głowie starały się pomóc mi w rozszyfrowaniu ukrytych znaczeń i intencji autora.<br />
<br />
Tak.<br />
<br />
Przeczytanie książki to przyjemność. Dotarcie do zakończenia fabuły rodzi ekscytację. Satysfakcjonuje. Mam więc chęć opisać przeczytaną książkę. Podzielić się z kimś moimi refleksjami. I jak najszybciej sięgnąć po kolejny tom z mojej biblioteczki. W nim też odnajdę...<br />
<br />
<b>...ostatni akapit.</b><br />
<br />Czytelnikhttp://www.blogger.com/profile/15226298060299198495noreply@blogger.com1Grajewo, Polska53.6471559 22.45521753.6095074 22.376253000000002 53.684804400000004 22.534181