wtorek, 22 stycznia 2013

"Papuga Flauberta" - Julian Barnes

Słyszałem wcześniej o "Papudze Flauberta" i od jakiegoś czasu miałem chęć ją przeczytać. W końcu mi się to udało, jednak zupełnie nie spodziewałem się tego, co w niej znalazłem. To zaskoczenie miało zarówno swoje ciemniejsze, jak i jaśniejsze strony.

W ten beletrystyczny esej, czy może w eseistyczną beletrystykę wpadłem wprost ze świata potoczystej prozy, jaką reprezentowały przeczytane przeze mnie w ostatnim czasie powieści. Tymczasem Julian Barnes okazał się nieco bardziej wymagającym autorem. Oczekiwał ode mnie skupienia, delektowania się niebanalną, kreatywną formą i smakowania odkrywczej treści. Musiałem zmierzyć się z rodzajem książki, z jakim dotąd się nie zetknąłem. I owszem, "Papuga Flauberta" w wielu miejscach zachwyca, budzi szacunek dla kreatywności pisarza i nietuzinkowych form, którymi zręcznie się bawi. Barnes potrafi rozśmieszyć, błyszczy poczuciem humoru, inteligencją i erudycją. Przybliża nam postać Gustawa Flauberta i intryguje fikcyjnym tłem w którym pierwsze skrzypce gra Geoffrey Baithwaite, biograf autora "Pani Bovary". Pan Baithwaite nieco niepewnie i z dystansem przekazuje mam strzępki swojej własnej historii, na której bardzo mocno odcisnęła się śmierć jego żony oraz dawne życie, które z nią dzielił. Przede wszystkim jednak, pisze na naszych oczach niezwykły esej o francuskim pisarzu, któremu poświęcił wiele swojego zaangażowania. Pisanie tej biografii okazuje się niełatwe, gdyż Flaubertowi bardzo zależało, by jak najlepiej ukryć się za swoją twórczością, a lata od jego śmierci zatarły wiele śladów, które mogłyby pomóc w detektywistycznych poszukiwaniach prawdy o nim. Symbolem tej zabawy w kotka i myszkę między biografem a sławnym pisarzem staje się papuga, która przez chwilę pełniła funkcję muzy Flauberta.

"Papuga Flauberta" nie bez przyczyny przez lata pozostawała najbardziej znaną książką Juliana Barnes'a. Pod wieloma względami wyróżnia się zarówno na tle powieści, jak i esejów. Jest odkrywcza i bardzo dobrze napisana. Jeśli jednak masz chęć na coś lekkiego, zostaw ją sobie na później. "Papuga" będzie od ciebie wymagała nieco skupienia, by móc się w niej w pełni rozsmakować.

5 komentarzy:

  1. Julian Barnes jest na mojej liście do przeczytania (tylko muszę go dopisać, bo zaraz mi wyleci z głowy):)
    Mam nadzieję, że uda mi się po niego sięgnąć jeszcze w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że warto zapoznać się z tym pisarzem. Bardzo podobało mi się "Poczucie kresu". Niedawno kupiłem prawie wszystko, co wydał po polsku w ostatnich latach i może uda mi się przeczytać te książki przed końcem roku :)

      Usuń
  2. Mam ją na liście od kiedy polecał ją Mariusz Szczygieł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka ma wielu wielbicieli. Dla mnie nie okazała się aż taka wspaniała, ale zdecydowanie jest warta zapoznania się z nią :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń