niedziela, 26 sierpnia 2012

"Czekając na Barbarzyńców" - J. M. Coetzee


W moim życiu przyszedł taki moment, kiedy niezbędna okazała się jakaś naprawdę dobra książka, którą mógłbym przeczytać. Potrzebowałem kawałka wybitnej literatury, która pozwoliłaby mi nabrać wiatru w żagle, odkurzyć mój entuzjazm i zainspirować mnie do czegoś nowego. Sięgnięcie po jedną z książek Coetzeego, stojących na półce mojej biblioteczki było, być może, najlepszym w danym momencie wyborem.

Mój wybór padł na „Czekając na barbarzyńców”, której tylna okładka zachęcała hasłami w rodzaju „Pierwsza z powieści, które przyniosły autorowi sławę i uznanie”, czy „Thriller polityczny rodem z tradycji  Conradowskiej”. O ile nie nazwałbym książki Coetzeego thrillerem politycznym, to nie czuję się bynajmniej oszukany tymi reklamowymi tekstami i zupełnie nie dziwi mnie doskonały odbiór tej powieści przez czytelników na świecie.

Chociaż przeczytałem już kilka książek tego noblisty, to właśnie ta wydaje mi się wyjątkowa i inna od pozostałych. Owszem, nie brakuje w niej charakterystycznych dla autora emanacji cierpienia i zła uderzającego w bohaterów, ale jest tu coś więcej. Coetzee nie zawiódł też wiernych czytelników brakiem depresyjnego nastroju, lecz tym razem pojawiają się wątki, które do pewnego stopnia ten nastrój równoważą. „Czekając na barbarzyńców” to książka pełna człowieczeństwa, jeśli mogę to ująć w ten sposób. W wyjątkowo wierny i przekonujący sposób oddaje ona ludzkie dylematy moralne i sposób, w jaki człowiek może zmierzyć się sytuacjami pełnymi tragizmu. Autor nie boi się stawiać głównego bohatera w okolicznościach ekstremalnych i bezlitośnie obnażać jego słabości, a jednocześnie daje mu pewien kręgosłup moralny. Nam pozostaje obserwować i przekonać się, gdzie leży granica, za którą można ten kręgosłup złamać. Coetzee pokazuje nam też, z jak wielkim poniżeniem może zmierzyć się człowiek i czy z takiego poniżenia można się podnieść.

„Czekając na barbarzyńców” to książka, która mnie poruszyła i odnowiła moją miłość do literatury. Chociaż mnie i Coetzeego wiele różni, to nie jest to pierwsza z jego powieści, którą określić mogę jako wybitna.  

2 komentarze:

  1. Uwielbiam prozę Coetzeego! Niestety cały czas odnoszę wrażenie, ze nie jest on w Polsce autorem wystarczająco docenianym. Osobiście wolę inne jego powieści, chociaż "Czekając na barbarzyńców" również cenię :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Czekając na barbarzyńców" to wyjątkowa i trochę inna od pozostałych książek Coetzeego, lubię ją z wielu powodów, głównie jednak ze względu na głównego bohatera.

    OdpowiedzUsuń