piątek, 5 lipca 2013

"ości" - Ignacy Karpowicz

Z Karpowiczem mam problem. Kiedyś przypadkiem natknąłem się w księgarni na jedną z jego książek, "Gesty", i skusiłem się na jej zakup. Zrobiła na mnie tak dobre wrażenie, że z miejsca zostałem fanem pisarza. Z niecierpliwością czekałem na wydanie jego następnej książki, którą miały być "Balladyny i romanse". Napiszę o tym kiedyś dokładniej, ale byłem nią rozczarowany. Zwyczajnie mnie znudziła i stwierdziłem, że byłaby lepsza, gdyby skrócić ją o połowę. W końcu doszły mnie słuchy, że Karpowicz wyda kolejną powieść o zagadkowym tytule "ości". Tym razem pozostałem nieco bardziej sceptyczny, ale nadal oczekiwałem na nią z zainteresowaniem i zamiarem przeczytania.

Oto nadszedł gorący czerwiec i dzień premiery wydawniczej "ości", a moja ciekawość nie pozwoliła mi długo zwlekać z lekturą. Pierwszy rozdział okazał się, jak zwykle u Karpowicza, znakomity i pobudzał mnie by sięgnąć po więcej. Autor "Gestów" zaatakował niebanalnym językiem i świeżymi pomysłami, trzymając się jednak swojego charakterystycznego stylu, za który polubiłem go już wcześniej. Śledziłem jak lepi, niby z gliny, kolejne barwne postaci i wiąże je ze sobą nawzajem sznurkami relacji. O tak! Karpowicz jest zręcznym pisarzem i to muszę mu przyznać.

W tym pięknym obrazie zaczęły mnie jednak po pewnym czasie drażnić brzydkie plamy. Tu i ówdzie trafiał się jakiś mało interesujący fragment, przy którym zastanawiałem się, po co autor w ogóle go napisał. Mógł przecież przejść do czegoś bardziej interesującego. Nie zawsze potrafiłem dociec, co w ten sposób chciał osiągnąć.

Innym moim zarzutem jest, że Karpowicz bardzo autorytarnie, głosem nie pozostawiającym miejsca na jakikolwiek dialog, próbuje narzucać swoje poglądy i sposób widzenia świata. Pomijam zupełnie czy ma rację. O ile taka forma może czyni książkę nieco barwniejszą, to we mnie pozostawiła pewien niesmak. Można tu oczywiście zastanawiać się, czy szturm na dobry smak jest lub nie doskonałym środkiem artystycznego wyrazu, mnie jednak to nie całkiem przekonuje.

"ości" z pewnością chcą nam coś powiedzieć. I mówią wiele o współczesnym polskim społeczeństwie (czy może o tym, jak widzi je autor?) , o człowieku, mieszkańcu dużego miasta i o tożsamości, której poszukuje. Siłą nowej powieści Ignacego Karpowicza jest harmonia, w jakiej współbrzmi świeża i liberalna treść, którą chce przekazać czytelnikowi autor, z unikalną formą w jaką ubiera swoje myśli. Forma ta niejednokrotnie wyróżnia się błyskotliwością i humorem, który buduje w czytelniku otwartość i poddanie się strumieniowi fabuły, życia bohaterów i myśli, które nam przekazują. Dla mnie wszystko to sprawiło, że po chwilowym kryzysie nudy w środku powieści, w późniejszych rozdziałach historia wciągnęła mnie tak, że nie mogłem się od niej oderwać, a moi bliscy od czasu do czasu słyszeli mój śmiech wywołany "ościami".

Całościowo, nie potrafię źle ocenić tej książki. Jest z pewnością warta przeczytania i prawdopodobnie okaże się ważnym punktem na mapie współczesnej polskiej literatury. Nie zdziwię się, jeśli wiele osób będzie nią zachwyconych bardziej niż ja. Chociaż pewnie znajdą się też tacy, których Karpowicz znudzi lub których odrzuci jego despotyczne narzucanie punktu widzenia.

"ości" - Ignacy Karpowicz, Wydawnictwo Literackie 2013

5 komentarzy:

  1. Spotkałam się z tekstami Karpowicza w Bluszczu, ale nie zainteresowały mnie na tyle (w przeciwieństwie do artykułów pisanych przez Dubravkę Ugrešić), bym sięgnęła po jego utwory. Może to wina krótkiej formy? Nie wiem, kiedyś sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proza Karpowicza nie każdemu będzie odpowiadała, ale warto moim zdaniem samemu wyrobić sobie o niej zdanie. Znam osoby, które są nim zachwycone.

      Usuń
  2. Mam b. podobne odczucia po lekturze. Książka niby nie jest zła, ale nie tak doskonała jak o niej piszą zachwyceni krytycy. Natomiast autorytarności nie wyczułam u Karpowicza, miałam raczej wrażenie, że pisze o wąskim gronie, które jest tak "odjechane", że wręcz nieprawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje wrażenie jest być może bardzo subiektywne, inni recenzenci odbierali to wszystko trochę inaczej. W tym może jest cały urok literatury, że każdy czytelnik inaczej może ją odczytać, w zależności od tego, jak rozkłada się jego wrażliwość :)

      Usuń
  3. DOstałam, nie mogę się zmusić, by przeczytać.

    OdpowiedzUsuń