Od jakiegoś czasu miałem chęć zapoznać się z książkami
cenionego współczesnego pisarza, Amosa Oza. Dość długo nie miałem ku temu
okazji, lecz w tym tygodniu zobaczyłem na półce księgarni jedną z jego powieści
i zachęcony notką na tylnej części okładki, postanowiłem ją kupić. Tego typu
impulsywne zakupy bywają ryzykowne i niestety, tym razem nie trafiłem na
najlepszą powieść tego autora, jednak pieniądze nie okazały się całkiem
stracone. „Rymy życia i śmierci” nie są zwyczajną, pospolitą opowiastką.
Książka utkana jest z myśli bezimiennego pisarza, który
wybiera się na wieczór autorski poświęcony jego powieści. Spotykając kolejne
osoby snuje o nich historie, wymyśla dla nich imiona, osobowość i całe
środowisko, w których mogą żyć. Lepi osoby niczym figurki z gliny i umieszcza
je w najdziwniejszych sytuacjach.
Tym, co wyróżnia „Rymy życia i śmierci” na tle innych
książek, jest szeroko otwarte okno, przez które zobaczyć można sposób myślenia
pisarza. Amos Oz wpuszcza nas do pracowni, w której powstaje historia,
potencjalnie mogąca stać się powieścią. I jest to najlepsze, co może tu znaleźć
miłośnik literatury. Do pozytywnych aspektów książki zaliczyć można też humor i
lekkość stylu Oza. Do refleksji, być może, skłoni nas poczucie samotności
otaczającej Autora. Jego wyobraźnia i demiurgiczne myśli jakby wyobcowują go z
otaczającego świata i oddzielają od ludzi, zacierając granicę między
rzeczywistością, a rodzącą się w głowie opowieścią.
Czuję się w obowiązku napisania również o tym, co nie do
końca podobało mi się w „Rymach życia i śmierci”. Chwilami miałem odczucie, że
nie jest to najlepsza historia, jaką można by opowiedzieć. Odnosiłem wrażenie, jakby Amos Oz wydał
drukiem swoje wprawki pisarskie, zamiast pogłowić się nad czymś odrobinę
lepszym. Z czasem to odczucie osłabło, jednak książka zapewne nie każdemu
przypadnie do gustu. Natomiast, jeśli ktoś kiedyś marzył w głębi serca o tym,
by zostać pisarzem, za sprawą Amosa Oza, może spełni cząstkę swojego pragnienia.
Zostałem ostatecznie przekonany do lektury. Dziękuję
OdpowiedzUsuń